Praca zawodowego drivera na pewno nie jest lekka, choć bywa przyjemna. Zawód kierowcy ciężarówki wiąże się z dużą odpowiedzialnością i koniecznością posiadania (i rozwijania) odpowiednich umiejętności. W dzisiejszym artykule na blogu Motodrama wyjaśnię, w jaki sposób zawodowi kierowcy mogą i powinni starać się coraz lepszymi w swoim fachu, oraz jak właściciele firm transportowych powinni im w tym pomagać.
W swojej karierze zawodowej w branży motoryzacyjnej miałem okazję jeździć chyba wszystkimi typami pojazdów ciężarowych, od wywrotek i śmieciarek po dźwigi czy typowe zestawy międzynarodowe ciągnik + naczepa z plandeką. Zrobiłem po autostradach, "landówkach" czy placach budowy ładnych kilka tysięcy kilometrów, więc mam mniej więcej pojęcie, jak wygląda praca kierowcy ciężarówki z perspektywy drivera właśnie.
Zawód kierowcy zawodowego, szczególnie jeżdżącego "w międzynarodówce", nie należy do szczególnie łatwych. Przede wszystkim ze względu na konieczność przebywania w trasie po tydzień lub dwa z rzędu, spania w kabinie samochodu (która nie zawsze ma klimatyzację postojową) i tak dalej. Do tych wszystkich czynników związanych z czasem pracy, przebywaniem z dala od domu czy brakiem możliwości normalnego noclegu, dochodzą aspekty związane z silnymi emocjami, takimi jak stres spowodowany opóźnieniem w związku na przykład z korkami czy wypadkiem na drodze. Silny stres towarzyszy szczególnie tym kierowcom, którzy jeżdżą na tak zwanych "wahadłach", gdzie muszą być na załadunku czy rozładunku o konkretnej godzinie, prawie że co do minuty. Wtedy każde opóźnienie jest srogo karane i firma transportowa albo musi zapłacić karę umowną, albo nie dostanie pieniędzy za dany fracht. Tak się dzieje szczególnie w przypadku przewoźników obsługujących lotniska czy firmy kurierskie, gdzie czas i dyspozycyjność gra szczególną rolę.
To trzeba kochać
Pokuszę się o stwierdzenie, że bycie zawodowym kierowcom to nie tyle praca, co styl życia. To pewna misja i droga, którą driverzy obierają często na całe życie. Wielu kierowców z dużym stażem mówi, że nie wyobrażają sobie dziś innej pracy niż ta za kółkiem. Często mówią o wolności, przestrzeni i niezależności, jaką daje im możliwość pokonywania setek kilometrów dziennie i odwiedzania co wieczór innych miejsc na świecie.
Indywidualne podejście do pracy truckera i zwyczajne lubienie tego, co się robi jest bardzo ważne tak dla samego kierowcy, żeby po prostu dobrze czuł się z tym, co robi jak i dla jego otoczenia na drodze, bo praca wykonywana z pasją i zaangażowaniem jest też bardziej przemyślana i w konsekwencji - bezpieczniejsza.
Na marginesie - od jakiegoś czasu śledzę na YouTube kanał Hioba, który jest polskim truckerem w USA. Bardzo ciekawie opowiada o swoim życiu w trasie. Polecam w wolnej chwili zapoznać się z tym, co udostępnia i spróbować porównać to, o czym i w jaki sposób mówi z naszym wyobrażeniem o "typowym kierowcy ciężarówki".
Dwa typy kierowców
Pracując w Volvo Trucks prowadziłem od czasu do czasu szkolenia dla kierowców z zakresu bezpiecznej i ekonomicznej jazdy, składające się z części teoretycznej, gdzie omawialiśmy konkretne raporty spalania wyciągnięte z systemu telematycznego i szukaliśmy rozwiązań pewnych kwestii związanych ze stylem jazdy oraz z części praktycznej, gdzie najczęściej robiliśmy krótką objazdówkę, aby sprawdzić, jak kierowca radzi sobie w różnych sytuacjach na drodze i czy zna w ogóle wszystkie funkcjonalności ciężarówki.
Najczęściej spotykałem się z dwoma typami kierowców - tymi starszej daty driverami, którzy zawsze mówią mniej więcej to samo: "ja na wstecznym przejechałem więcej kilometrów niż ty to przodu" oraz z kierowcami nieco młodszymi i bardziej podatnymi na sugestie i ogólnie zainteresowanymi tym, co chcemy im przekazać. Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, z którą grupą pracuje się lepiej i gdzie ta praca przynosi lepsze efekty w postaci na przykład zmniejszenia zużycia paliwa.
Niestety grupa "starych driverów" jak ich określam nie jest niestety najefektywniejsza dla firm transportowych. Wielu kierowców, którzy przez lata jeździli na niezbyt zaawansowanych technicznie sprzętach jak Jelcz, Star czy Tatra, nie jest w stanie przesiąść się na nowoczesne ciężarówki. Tu wchodzi w grę całkowita zmiana sposobu myślenia na temat prowadzenia pojazdu i obsługiwania poszczególnych jego funkcji, takich jak hamulec kompresyjny, tempomat, automatyczna skrzynia biegów czy systemy bezpieczeństwa aktywnego. A dziś stety lub niestety mamy do czynienia z "komputerami na kołach", które są w stanie w wielu aspektach wyręczyć kierowcę i przynieść firmie większe zyski. Potrzeba tylko nieco determinacji i chęci do nauki, aby opanować ich obsługę.
Nowe Volvo FH 500, które ostatnio wydawaliśmy klientowi w Długołęce. Jednym z powodów czy motywatorów, aby być dobrym i oszczędnym kierowcą jest możliwość dostania nowego auta od szefa. |
Bądź dobrym kierowcą
W zawodzie kierowcy ciężarówki bardzo ważna jest edukacja motoryzacyjna, ciągłe poszerzanie swojej wiedzy i przede wszystkim trening techniki jazdy. Pierwsze dwa elementy doskonalenia czyli wiedza i edukacja są po stronie kierowcy, to proste rzeczy takie jak chociażby zapoznanie się z powierzonym nam sprzętem, przeczytanie ze zrozumieniem instrukcji obsługi czy planu przeglądów. Krokiem w dobrą stronę w zeszłym roku było przywrócenie do szkół technicznych nauki zawodu kierowca-mechanik. Bo driver nie tylko musi umieć trzymać kierownicę i podpiąć naczepę, ale i wykonać podstawowe czynności obsługowe i naprawcze.
Trzeci, najważniejszy element cyklu szkolenia kierowcy zawodowego to szlifowanie i podnoszenie jakości techniki jazdy. Tu firma transportowa, czyli pracodawca powinien zadbać o to, aby kierowcy w jej flocie byli jak najlepsi. Dlaczego warto wydać kilka tysięcy złotych rocznie na przeszkolenie załogi (całodzienne szkolenie jednego drivera to wydatek około 500 zł)? Bo to po prostu przyniesie firmie zysk i zniweluje straty w sprzęcie, pieniądzach, a w najgorszym wypadku - w ludziach.
Matematyka nie kłamie. Kiedyś obliczyłem, że średnio jedno szkolenie z ekonomicznej jazdy dla kierowcy/załogi przynosi zmniejszenie spalania o około 2 litry. Czyli zakładając, jeśli przy zestawie ciągnik + naczepa zejdziemy ze średnim zużyciem 28l/100km do 26l/100km, to zaoszczędzimy przy jednym aucie w skali roku ponad 10 tys. zł. A przy okazji bardziej świadoma i lepiej przygotowana załoga będzie bardziej dbała o powierzony sprzęt i ładunki, co zaowocuje mniejszymi lub zerowymi stratami w sprzęcie czy naprawach.
Dużym zagrożeniem dla profesjonalnych kierowców jest tak zwany "uniwersytet parkingowy", czyli popularne spotkania na parkingach podczas pauz. Podczas podobnych "imprez" mądrość ludowa nie zna granic i nieraz strach słuchać, czego to inni kierowcy nie mówili o tym czy o tamtym samochodzie, co trzeba a czego nie wolno robić i ogólnie to lepiej było za PRL-u. Radziłbym z przymrużeniem oka traktować wywody kolegów po fachu (a często i po browarku lub dwóch), bo rzadko kiedy mają one jakąkolwiek wartość merytoryczną.
Na podsumowanie dorzucę jeszcze jedną rzecz, która mi wydaje się oczywista i brzmi jak truizm, ale niektórzy nie zdają sobie z tego dostatecznie sprawy:
Pamiętaj, że prowadząc samochód ciężarowy jesteś w pracy.
O co chodzi? Nieraz widuję kierowców, którzy nie są zbytnio skupienie na jeździe. A to kubek z kawą w jednej ręce, a to jakiś film odpalony na laptopie (o zgrozo!), a to fajeczka. Wszystko, co może rozpraszać naszą uwagę i powodować wydłużenie czasu reakcji jest niedopuszczalne, szczególnie że "na plecach" mamy kilkadziesiąt ton, które w razie sytuacji awaryjnej niełatwo jest wyhamować lub zrobić manewr, jeśli jedną rękę mamy zajętą jedzeniem pierników.
A jakie są Wasze doświadczenia związane z pracą kierowcy zawodowego? Albo jak postrzegacie "tirowców" z perspektywy osobówki? Piszcie śmiało w komentarzach na blogu Motodrama lub na fanpejdżu na Facebooku.
Z tym filmem na laptopie podczas jazdy to tak na poważnie? Nie mogę sobie jakoś tego wyobrazić ale jeśli faktycznie takie sytuacje mają miejsce to mam nadzieję, że nigdy nie spotkam takiego kierowcy.
OdpowiedzUsuń