wtorek, 5 stycznia 2016

Nie tylko prędkość, czyli moto-edukacja przede wszystkim


Nie lubię statystyki. Kiedyś bardzo spodobało mi się jedno określenie, które usłyszałem od mojego wykładowcy z prawa - "Statystyka jest jak bikini. Pokazuje to, co istotne, a zakrywa to, co interesujące".

Jednak siłą rzeczy w swojej codziennej pracy zawodowej jak i przy okazji różnych projektów czasem muszę posługiwać się statystyką, bo ułatwia ona obranie odpowiedniego kąta patrzenia na pewne sprawy i pomaga w analizie sytuacji.

Ostatnio znalazłem na stronie polskiej Policji bardzo rzetelnie przygotowany raport na temat wypadków na polskich drogach w 2014 roku (zachęcam do pobrania tutaj). Poza tym, że raport wizualnie wypada bardzo dobrze i wszystkie wykresy analizuje się bez wysiłku, to w warstwie merytorycznej statystyka ta świetnie obrazuje i tłumaczy główne przyczyny zdarzeń drogowych jak i najczęstsze okoliczności. Brzmi banalnie, ale naprawdę warto poświęcić godzinę na przeczytanie tego raportu i zastanowienie się, dlaczego aż tylu pieszych i kierowców ginie na drogach i jak my jako uczestnicy ruchu możemy zadbać i bezpieczeństwo własne i innych.

Oczywiście, na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi.



Pora roku i pora dnia


W Polsce w 2014 roku doszło do prawie 35 tysięcy wypadków drogowych, w których zginęły 3202 osoby, a rannych zostało 42 545 osób. Najwyższy wskaźnik śmiertelności w wypadkach był w województwie Podlaskim (18,2 zabitych na 100 wypadków). Najwięcej wypadków miało miejsce w lipcu (9,6% ogółu), a dokonując podziału wypadków na dni tygodnia to najwięcej ich było w piątki (16,6% ogółu). Najwięcej zdarzeń miało miejsce w godzinach największego ruchu - między godziną 14 a 19. Paradoksalnie najmniej wypadków było w godzinach nocnych między 24 a 5 rano, w tych godzinach najmniej osób zostało rannych i poniosło śmierć.

Warunki atmosferyczne

Podobnie jak w poprzednich latach, najwięcej wypadków miało miejsce przy dobrych warunkach atmosferycznych - przy dobrej pogodzie wielu kierowców niestety czuje, że może pozwolić sobie na więcej, co bywa tragiczne w skutkach.

Główne przyczyny


Policjanci wyróżnili pięć głównych przyczyn wypadków drogowych, zaczynając od najczęstszych: niedostosowanie prędkości do warunków, nie udzielenie pierwszeństwa, nieprawidłowe zachowanie się wobec pieszego, nie zachowanie bezpiecznej odległości między pojazdami, nieprawidłowe wyprzedzanie

W tym miejscu chciałbym się zatrzymać i dać Wam jedną, bardzo prostą radę - NIE SPIESZ SIĘ, JEŚLI SIĘ NIE SPIESZYSZ. Sam stosuję się do tej zasady, czasem jeżdżąc po mieście jak przysłowiowy dziadek i narażając się na drwiny ze strony znajomych. Że co się tak wleczesz. Że ci zaraz dzieci tablice odkręcą w biegu i tak dalej.

Wiele razy szkoląc kierowców samochodów ciężarowych z zakresu bezpiecznej i ekonomicznej jazdy musiałem udowadniać niedowiarkom, że nie ma praktycznie żadnej różnicy w czasie przejazdu trasy, jeśli będziemy nią jechać 140km/h albo starać się grzać cały czas 200km/h. Różnica to jest zazwyczaj kilkanaście minut. Może pół godziny. Czy warto? Niech każdy sam sobie odpowie. 

W przypadku kierowców ciężarówek temat jest nieco bardziej delikatny, w przypadku jeśli szef zakłada ograniczniki prędkości i kierowca nie może już jechać maksymalnie 90km/h a na przykład 85km/h. To również nie przekłada się znacząco na czas przejazdu, a przynosi ogromne zyski (albo raczej ogranicza straty) na paliwie i wpływa na wzrost poziomu bezpieczeństwa na drodze. 

Nie bądź hrabią na drodze

Zawsze staram się przepuszczać pieszych na przejściu, szczególnie wtedy, gdy zbliżam się do przejścia a w lusterku wstecznym widzę sznur aut. Kompletnie nie rozumiem zdenerwowania innych kierowców, kiedy wpuszcza się pieszego na przejście. Ile my poczekamy w samochodzie? Dziesięć sekund? Pamiętajmy, że wszyscy jesteśmy pieszymi. I miło jest zrobić coś dobrego. Dobry uczynek na początek dnia. Mnie sprawia to radość, po prostu.

Trzy sekundy, które ratują życie

Mało jest zachowań polskich kierowców, które tak by mnie denerwowały jak jazda komuś na zderzaku z prędkością ponad stu kilometrów na godzinę i miganie światłami drogowymi. Jaśniepan jedzie, to wszyscy z drogi! Specjalnie napisałem "zachowań polskich kierowców", bo w innych państwach europejskich nigdy nie spotkałem się z podobnym buractwem. Jedzie ktoś wolniej? Poczekam. Może kogoś wyprzedza. Może ma jakiś problem. Poczekam.

Wróćmy do aktu buractwa. Przykład. Jadąc w odległości 5 metrów za drugim samochodem z prędkością 100km/h potrzebujemy jednej sekundy, aby zareagować w sytuacji awaryjnej. Zakładając, że hamulec naciśniemy z pełną siłą i system zadziała bez opóźnienia, będziemy potrzebowali 70 metrów, aby się zatrzymać. Jednak hamować zaczniemy dopiero po jednej sekundzie, więc w tym czasie auto bez jakiejkolwiek reakcji przejedzie prawie 28 metrów! A co z pojazdem, który był 5 metrów przed nami? 



Bezpieczną odległością za poprzedzającym nas pojazdem jest odległość przynajmniej trzech sekund. Możemy sobie to odmierzyć w łatwy sposób licząc słupki lub lampy. Polecam zapoznać się z kalkulatorami drogi hamowania, wyprzedzania i bezpiecznego odstępu dostępnymi tutaj. Po wprowadzeniu danych mamy laboratoryjne symulacje wydarzeń wyrażone co do metra.

Na trzeciego

Często jeżdżąc DK8 z Wrocławia w kierunku Kudowy-Zdrój widzę niesamowite popisy rodzimych rajdowców. Jak to kaskaderzy starymi Astrami w gazie, sypiącymi się Golfami III i innymi wynalazkami, które dawno powinny zostać przerobione na żyletki wyprzedzają po dwa samochody i autobus na wąskim zakręcie (oczywiście bez urazy dla modeli tych pojazdów, mówię jedynie o konkretnych autach i ich stanie technicznym). Nie potrzeba lepszego zaproszenia dla śmierci.

Nie masz mocy - nie wyprzedzaj. Prosta sprawa. Wiele osób krytykuje posiadaczy szybkich samochodów, które mają pod maską po dwieście koni i więcej. Którzy tak szarżują. Tak wyprzedzają. Ale ja osobiście jakoś nie widzę na polskich drogach szaleńców w BMW M5, Audi S6 czy innych szybkich samochodach. To raczej właściciele starszych i mniej sprawnych pojazdów chcą na siłę coś komuś udowodnić. Bo ten, kto ma dwieście koni pod maską i wie, jak z nich skorzystać - wyprzedzi szybko, bezpiecznie i pojedzie dalej, nie robiąc zamieszania.

Dlatego apeluję, aby do sprawy bezpieczeństwa za kierownicą podchodzić bardzo poważnie i nie przeceniać możliwości swojego samochodu. Jeśli nie mamy "czym pojechać", to grzecznie jedziemy w rządku. Dziesięć minut nas nie zbawi.

Statystyka Polska a Niemiecka

Wróćmy na koniec do raportu Policji. W Niemczech w 2013 roku miało miejsce 291105 wypadków drogowych, w których zginęło 3339 osób. W Polsce natomiast w tym samym roku miało miejsce 35847 wypadków (o ponad 255 tysięcy wypadków mniej!), w których śmierć poniosło 3357 osób, czyli o 18 osób więcej niż w Niemczech. Ta statystyka jest dla mnie najbardziej zatrważająca. 

Z czego moim zdaniem wynika aż tak wysoka śmiertelność wypadków drogowych w Polsce w porównaniu do Niemiec? Otóż polski kierowca biorąc udział w tym samym wypadku co kierowca niemiecki jechałby z pewnością o kilkadziesiąt procent szybciej, samochodem o dziesięć lat starszym i mniej sprawnym technicznie. Umiejętności? Stan nawierzchni? W Niemczech świetnie działają takie organizacje jak ADAC, które szkolą tysiące kierowców rocznie i stoją na straży edukacji motoryzacyjnej w ogóle. Do samochodu powinno wsiadać się z odpowiednią wiedzą teoretyczną i praktyczną, a nie tylko z wiedzą na temat użycia sprzęgła i gazu, co niestety ma miejsce w naszym kraju po ukończeniu kursu na kategorię B.

Dlatego właśnie tak ważne jest aby wiedzieć, jak zachować się w sytuacjach awaryjnych. Co robić, a czego unikać, aby podnieść swoje szanse na uratowanie życia i zdrowia. Pamiętajmy, aby przynajmniej raz do roku brać udział w szkoleniu z bezpiecznej jazdy. Warto zaoszczędzić kilkaset złotych odmawiając sobie kilku przyjemności i potrenować pod okiem instruktorów. Tydzień temu brałem udział w szkoleniu na torze w Bednarach pod Poznaniem i wiem, jak wiele daje takie szkolenie. Kilkadziesiąt przejazdów po płycie poślizgowej i szarpaku zwiększa nasze szanse, aby w nieoczekiwanej sytuacji potrafić zachować zimną krew.

Podzielcie się proszę swoimi spostrzeżeniami na temat bezpiecznej jazdy i metod jakie stosujecie, aby doskonalić swoją technikę jazdy!

Szerokiej drogi!






2 komentarze:

  1. Z tym co napisałeś o ograniczniku w ciężarówkach nie do końca bym się zgodził. Są sytuacje w których te 5 km/h bardzo się przydają. Co do bezpiecznej jazdy osobówką bardzo ważne jest poznanie możliwości i zachowania swojego samochodu. Nawet w krytycznej sytuacji musimy być pewni że jesteśmy w stanie panować nad samochodem a nie tylko depnąć hamulce do oporu i zamknąć oczy. Tu przydają się treningi na jakiś torach czy zamkniętych placach. Timi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, że dodatkowe 5km/h bardzo się przydaje, szczególnie przy wyprzedzaniu lub rozpędzaniu zestawu przed wzniesieniem - ale to jest perspektywa kierowcy. Z punku widzenie właściciela firmy transportowej te 5km/h przemnożone przez kilkadziesiąt pojazdów daje wymierne pieniądze w skali roku :)

      Usuń

Dziękuję za Twoją opinię!
Zachęcam do polubienia fanpejdża bloga Motodrama na Facebooku.