wtorek, 2 lutego 2016

Schab po Szwedzku #3: Fundusz rozruchowy

Saab 9-3. Blog Motodrama.
Przyczajony Schab na parkingu w świątyni konsumpcji. Ładny róż tych filarów, nie powiem.

Na co należy się przygotować, kupując używany samochód? Gdzie patrzeć i na co zwracać uwagę, robiąc przegląd przed zakupem pojazdu? Na przykładzie Schaba radzę, w jaki sposób powinniśmy myśleć o wymianie samochodu, aby później nie było rozczarowań i pretensji, niestety do samego siebie.

Pamiętnego, czerwcowego wieczoru, kiedy przywieźliśmy Schaba pod dom i emocje nieco opadły, trzeba było się zabrać do roboty. Przed zakupem samochodu pojechaliśmy z gościem na okręgową stację kontroli pojazdów, żeby zobaczyć, czy coś czasem Schaba nie boli. Więc były rolki i szarpaki, sprawdzenie hamulców i amortyzatorów, kontrola spalin, wpięcie się w gniazdo OBD i kontrola błędów. Auto podstawową kontrolę przeszło bez problemu, wynik oceniłbym na 4+. Weszliśmy z diagnostą pod auto i co ciekawe, poprzedni właściciel bardzo fajnie zadbał o ochronę antykorozyjną podwozia. Wszystko było elegancko zabezpieczone masą bitumiczną. Przewody zdrowe, układ wydechowy bez korozji, silnik suchy i niemyty - w ogóle auto było dość uwalone, co mojej opinii tylko przydało sprzedającemu wiarygodności, bo nie starał się ko na siłę "wyplakować" i pokazać wylizanego. 

Co w Schabie piszczy?


Zaraz po zakupie Schab trafił do wrocławskiego serwisu SAABa, gdzie chłopaki zrobili jeszcze raz fachowy przegląd. Mimo że gość, od którego kupiliśmy auto wydawał się miły i uczciwy, dał nam stos faktur za naprawy i uzupełnioną książkę serwisową - to jednak ja ludziom raczej nie wierzę, a tym bardziej książkom serwisowym czy licznikom przebiegu. W związku z tym na pierwszy ogień poszła wymiana płynów układu hamulcowego i chłodzenia, wymiana oleju w silniku i skrzyni, wymiana filtrów paliwa, powietrza, kabinowego i oczywiście oleju. Odgrzybiłem klimatyzację, po sprawdzeniu temperatury nawiewów doszliśmy do wniosku, że nie trzeba jej nabijać czynnikiem - wbrew zaleceniom serwisantów nie należy uzupełniać czynnika zbyt często, a na pewno nie co roku. W układzie klimatyzacji mamy mieszankę specjalnego oleju i czynnika chłodzącego, których proporcja wpływa na prawidłową pracę urządzeń. Maszyna, która nabija układ i miesza obie substancje, może podać nie do końca prawidłową proporcję i odessać zbyt dużo oleju, co może grozić uszkodzeniem np. kompresora.

Jeśli jesteśmy przy płynach eksploatacyjnych i olejach, to nie radzę oszczędzać. Wybierzmy olej znanej i sprawdzonej marki, który będzie droższy od "chińczyka" 20 zł za litr, ale dzięki temu będziemy mieli pewność, że wszystkie elementy wymagające smarowania będą pod dobrą opieką, a zimą olej zostanie rozprowadzony szybko i nie będzie jednym zmarzniętym glutem. 

W związku z tym, że Schab miał słabe ładowanie pod obciążeniem (około 13V), to od ręki wymieniliśmy akumulator na nowego Boscha Silver S5. Do śmieci poszedł też stary alternator, a w jego miejsce zamontowaliśmy nowy MagnettiMarelli. Dodatkowo zostały wykonane tzw. bajpasy, czyli dodatkowe przewody w układzie ładowania alternator-akumulator, polepszające ładowanie i zapobiegające nadmiernemu obciążaniu urządzeń.

Z fakturą za klocki i tarcze się nie kłóciłem, bo widać było, że były parę miesięcy wcześniej zmieniane.

Saab 9-3. Blog Motodrama.
Biedne, powycierane przyciski i temperatura 49 stopni, któregoś gorącego dnia na początku sierpnia 2015

Ale panie, ile to będzie kosztowało?!

Decydując się na zakup samochodu założyłem sobie z góry fundusz około 3000 zł, które wiedziałem, że będę musiał wydać po zakupie na kwestie eksploatacyjne, poprawki i drobne naprawy. To rozsądne podejście do tematu i polecam każdemu, aby zostawić sobie taką właśnie rezerwę i nie liczył, że kupimy używany samochód w stanie IDEALNYM, IGŁA, SPRAWDŹ WARTO czy jak to jeszcze określają magicy z otomoto. Otóż muszę Was rozczarować, takie samochody się nie zdarzają w przyrodzie, i trzeba się z tym pogodzić. Na pewno nie zdarzają się na aukcjach, kiedy ktoś sprzedaje furę obcej osobie.Trzeba być idiotą, aby oddać komuś auto w doskonałej kondycji, w które chwilę wcześniej wpakowaliśmy kupę kasy - takie auta sprzedaje się rodzinie albo znajomym, a jeśli już taki trafi na portal aukcyjny, może raz w miesiącu w skali kraju, to wierzcie mi, że handlarz go kupi zanim odświeży Wam się przeglądarka. 

Nie ma szans, trzeba na starcie liczyć się z kosztami, żeby później nie było płaczu i zgrzytania zębami. Tym bardziej, jeśli kupujemy dziesięcioletniego diesla, jak w moim przypadku. To, że Schab w momencie kupna miał na liczniku przejechane jakieś 194 tys. km, to może być prawdą. Ale równie dobrze mógł już taki wynik pokazywać trzy lata wcześniej, co mnie wcale nie boli, bo był dobrze utrzymany i widać, że dwóch poprzednich właścicieli o niego po prostu dbało. 

Co ciekawe, wielu magików-automobilistów twierdzi, że są w stanie poznać przebieg auta po zużyciu kierownicy i wytarciu fotela, boczków i innych elementów, o które człowiek lubi się ocierać. Tak? To zapraszam do mojego Schaba. Ma on teraz przejechane wg licznika 220 tys. km (a myślę, że może mieć około 50 tys. więcej). Kierownica - funkiel nówka. Skóra niepowycierana, szwy nienaruszone, kolor wściekle czarny, jakby dopiero wyjechała z salonu i słońce nie zrobiło swojego. Fotel kierowcy? To samo. Skóra ma piękny kolor, żadnych pęknięć, miła w dotyku struktura. Nic nie jest powygniatane. To jest ta jakość, za którą kocham Schaba. I wygoda foteli, w których naprawdę tyłek i plecy mają wycieczkę all inclusiv. Tylko Saab to koncert przeciwności na kółkach, bo znowu niektóre przyciski na panelu środkowym wyglądają, jakby ktoś z nerwicą szorował je namiętnie pumeksem. Gumowo-plastikowe przyciski od panelu sterowania klimatyzacją są niestety wykonane na poziomie "do dupy", podobnie jak uchwyty w boczkach drzwi, które skrzypią jak drzwi od toi-toia.

Fundusz rozruchowy

Udało mi się zmieścić w rozruchowym funduszu  3000 zł i na działania, o których napisałem powyżej wydałem nieco ponad 2500zł. Ktoś zaraz wstanie i krzyknie opluwając się "omg, jaki typol, kupił sobie auto i wpakował w nie na starcie dwa i pół koła". Okej. Wiem, że można kupić Passata 1.9TDI, nie zrobić z nim nic i czekać, aż w kolejce ustawią się wtryski, turbosprężarka, zawieszenie i kilka innych sympatycznych elementów. Ja jednak wolę mieć pewność, że mój dyliżans w drodze na wakacje nie odmówi mi posłuszeństwa i co ważniejsze, posłuży mi przez co najmniej kilkadziesiąt tysięcy kilometrów. A mogłoby się tak nie stać, gdybym zbagatelizował kwestie podstawowych części i płynów eksploatacyjnych, które przecież mogły kisić się w tym aucie od kilku lat niewymieniane. 

W tak zwanym międzyczasie, to jest na początku zimy kupiłem nowe opony Barum Polaris, wydając z wymianą nieco ponad tysiaka oraz zaopatrzyłem się w świetnej jakości dywaniki gumowe polskiej firmy Rezaw-Plast. Nie jestem z tą firmą w komitywie, ale z poczucia cywilnego i motoryzacyjnego obowiązku polecam ich dywaniki nie tylko użytkownikom Saaba. Naprawdę dają radę. Dobry stuff.

Co jeszcze jest do zrobienia w Schabie? Znalazłoby się kilka rzeczy, a jakby głębiej poszukać i odpalić fantazję, to i z 10 tysięcy mógłbym w niego włożyć. Na pewno na wiosnę będzie do wymiany szyba czołowa, która jest mocno zmęczona piaskiem i kamykami. O dziwo koszt nowej szyby z wszystkimi sensorami deszczu, wiatru i UFO to około 500 zł. Do przełknięcia. Kolejna sprawa to zaczynające się tłuc zawieszenie z tyłu, a konkretnie wahacze "banany" dają o sobie znać. Przejeżdżę zimę i pomęczę je jeszcze na naszych dziurach, a w okolicach kwietnia SIĘ ZROBI. 

W kwestii serducha, czyli silnika 1.9 TiD 150KM są do zrobienia dwie rzeczy. Po pierwsze, wywalenie klapek zawirowań z kolektora dolotowego, które zaczynają niedomagać i nie otwierają się tak, jak trzeba. Po drugie wywalenie zaworu EGR, fizyczne i elektroniczne. Nie uznaję tego urządzenia, uważam go za zbędną fanaberię ekologów i głupoli od konstrukcji silników. A, jest jeszcze przepustnica, która co jakiś czas generuje głupi błąd i wywala check engine. Miesiąc po zakupie auta czyściliśmy ją i faktycznie, była nieco zaolejona przez co komputer łapał błędy. Jednak teraz jest zupełnie czysta i sucha, więc chyba też zaczyna odmawiać posłuszeństwa i trzeba będzie poszukać nowej. 

Jakie są Wasze doświadczenia po zakupie używanego samochodu? Co najpierw sprawdzacie i naprawiacie, po kupnie auta? Podzielcie się proszę w komentarzach tu na blogu lub na fanpejdżu bloga Motodrama

2 komentarze:

  1. Świetne podsumowanie! Wręcz instrukcja dla kupujących auto używane! Możesz zdradzić ile kosztował ten egzemplarz i jak na niego trafiłeś? Po prostu przebieranie aukcji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, cena za jaką upolowałem Schaba jest moją słodką tajemnicą :) A perypetie związane z poszukiwaniem samochodu opisałem w dwóch poprzednich artykułach z cyklu Schab po Szwedzku. Nie trafiłem na niego oczywiście pierwszego dnia, tylko po kilku tygodniach poszukiwań i oględzin na żywo. Nie było łatwo, ale się opłaciło i teraz mam świetny samochód.

      Usuń

Dziękuję za Twoją opinię!
Zachęcam do polubienia fanpejdża bloga Motodrama na Facebooku.